Polski zakonnik zginął we francuskich Alpach. „Pan powołał go w górach”
Piotr Hejno miał 35 lat. 15 lat przeżył w zakonie, w tym 7 w kapłaństwie. Był sekretarzem misyjnym, pracował w Ośrodku Apostolstwa Trzeźwości w Zakroczymiu, następnie w Krynicy Morskiej i Bydgoszczy. Od początku pobytu w zakonie chciał wspomóc braci pracujących w Gabonie. „W Lyonie przygotowywał się do wyjazdu na misje w Gabonie. Trochę trudności sprawiała mu nauka języka francuskiego i czuł obawy przed wyjazdem. Z nimi też przyjechał na rekolekcje do klasztoru w Chartreuse de Curriere, nieopodal La Grande Chartreuse” – napisano na stronie zakonu Kapucynów.
Jak się okazuje, klasztor-pustelnia, gdzie przebywał, jest oddalony o blisko 8 kilometrów od Wielkiej Kartuzji, klasztoru macierzystego całego zakonu kartuzów, znanego z filmu „Wielka cisza”. Ks. Piotr Hejno wybrał się tam na spacer w ostatnim dniu rekolekcji. Zginął podczas wędrówki. „Pan powołał go w górach” – napisano w komunikacie.